Ile razy marzyliście o tym, by swój ulubiony zespół zobaczyć w całkowicie innej stylistyce? By AC/DC nagrało płytę folkową, albo Eric Clapton - metalową? Co prawda Church of Misery nie należy do czołówki mojej playlisty, a Sonic Flower nie różni się aż tak bardzo brzmieniem od swojej macierzystej formacji, niemniej jednak taka właśnie metamorfoza zaszła. Muzycy znani z ciężkich odmian doomu połączyli siły z gitarzystą Arisą i nagrali album stonerrockowy.
Trzon Sonic Flower stanowią Tatsu Miakmi (bas, spiritus movens Church of Misery), J.J. (perkusja) i Takenori Hoshi (gitara). Jedyny album grupy to w zasadzie instrumentalny stoner rock, z silnymi elementami hardrockowymi. Bardzo podobny do tego, co na swoich pierwszych albumach prezentowała kapitalna teksańska formacja Dixie Witch. Histeryczne solówki i masa najróżniejszych efektów w tle idealnie łączą się z prostymi, ale smakowitymi riffami.
Najlepiej z całego zestawienia wypada utwór tytułowy, który miesza łagodny (jak na standardy tej grupy) motyw gitarowy z niezłymi solówkami i szeleszczącą sekcją rytmiczną. Nieźle wypadają także "Indian Summer" z głównymi riffem zbudowanym na nieprzesterowanej gitarze, hardrockowe "Going Down" i motoryczne, nadające się w sam raz do samochodu "Cosmic Highway". Na tym tle "Black Sunrise" i "Astroqueen" wydają się nieco odtwórcze, ale to ciągle solidne, stonerowe siekiery.
Szkoda, że kompania Tatsu Miakmiego nagrała tylko jeden album pod szyldem Sonic Flower. Gdyby do kompozycji grupy dodać wokal i wpleść gdzieniegdzie jakiś wolniejszy numer, spokojnie mogliby startować w zawodach ze śmietanką stonerowej, zachodniej sceny. Może to jeszcze nie poziom Orange Goblin czy Black Moth, ale Japończycy z pewnością pokazali, że wiedzą, jak zabrać się do grania takiej muzyki.
Trzon Sonic Flower stanowią Tatsu Miakmi (bas, spiritus movens Church of Misery), J.J. (perkusja) i Takenori Hoshi (gitara). Jedyny album grupy to w zasadzie instrumentalny stoner rock, z silnymi elementami hardrockowymi. Bardzo podobny do tego, co na swoich pierwszych albumach prezentowała kapitalna teksańska formacja Dixie Witch. Histeryczne solówki i masa najróżniejszych efektów w tle idealnie łączą się z prostymi, ale smakowitymi riffami.
Najlepiej z całego zestawienia wypada utwór tytułowy, który miesza łagodny (jak na standardy tej grupy) motyw gitarowy z niezłymi solówkami i szeleszczącą sekcją rytmiczną. Nieźle wypadają także "Indian Summer" z głównymi riffem zbudowanym na nieprzesterowanej gitarze, hardrockowe "Going Down" i motoryczne, nadające się w sam raz do samochodu "Cosmic Highway". Na tym tle "Black Sunrise" i "Astroqueen" wydają się nieco odtwórcze, ale to ciągle solidne, stonerowe siekiery.
Szkoda, że kompania Tatsu Miakmiego nagrała tylko jeden album pod szyldem Sonic Flower. Gdyby do kompozycji grupy dodać wokal i wpleść gdzieniegdzie jakiś wolniejszy numer, spokojnie mogliby startować w zawodach ze śmietanką stonerowej, zachodniej sceny. Może to jeszcze nie poziom Orange Goblin czy Black Moth, ale Japończycy z pewnością pokazali, że wiedzą, jak zabrać się do grania takiej muzyki.
Spis utworów:
- Cosmic Highway
- Black Sunshine
- Astroqueen
- Sonic Flower
- Indian Summer
- Going Down
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz