Przez lata byłem uprzedzony do japońskich zespołów, które zamiast na muzykę, stawiały na kreacje sceniczne. Jasne, grupa musi posiadać spójny wizerunek, ale wygląd nigdy nie powinien dominować nad umiejętnościami muzyków. W ostatnim czasie zacząłem rewidować ten pogląd chociażby za sprawą Miyaviego. Swoją cegiełkę do mojego stylistycznego katharsis dokładna także żeńska formacja Band-Maid. Choć wyglądają na kolejny idiotyczny girls band, na scenie (i w studio!) pokazują kapitalną, rockową formę.
Band-Maid jest klasycznym rockowym składem, który zasilają bębny, bas, dwie gitary i wokal. Na "Maid in Japan" prezentuje zbiór energetycznych, rockowych numerów, które nadawać się będą i do radia, i na imprezę. Niestety, choć album trzyma równy poziom powyżej japońskiej średniej, podczas jego słuchania nieustannie towarzyszyło mi wrażenie, że grupa pozwoliła wejść sobie na głowie komuś z wytwórni. W porównaniu z późniejszymi wydawnictwami (singlem "Ai to Jounetsu no Matador" i nadchodzącym albumem "New Beginning"), na debiucie dziewczyny brzmią grzecznie i trochę pretensjonalnie.
Otwierające "Be OK" jest najlepszym przykładem stylu prezentowanego przez grupę: rytmicznego, pełnego werwy, bazującego na powerchordowych riffach. W podobnym klimacie utrzymane są również "EverGreen", "Knockin' on Your Heart" i "Big Dad". Trochę większą różnorodność Band-Maid serwuje w ocierającym się o alternatywę "Key", klasycznie j-rockowym "Bye My Tears" i czerpiącym garściami z kalifornijskiego punk rocka "Yoake Mae". Album zamyka liryczne, najsłabsze w zestawieniu "Forward".
Muzyczna lektura Band-Maid to pozycja obowiązkowa. Jako jeden z nielicznych, promowanych na dużą skalę japońskich girls bandów, posiada znakomite instrumentalistki, które spokojnie mogą stawać w szranki z czołówką męskiego, gitarowego grania. "Maid in Japan" to jednak dopiero przedsmak tego, co czeka nas ze strony tych utalentowanych dziewczyn - pojawiające się ostatnio single sugerują, że styl zespołu będzie ewoluował w stronę hard rocka i heavy metalu. Trzymam za nie kciuki!
Band-Maid jest klasycznym rockowym składem, który zasilają bębny, bas, dwie gitary i wokal. Na "Maid in Japan" prezentuje zbiór energetycznych, rockowych numerów, które nadawać się będą i do radia, i na imprezę. Niestety, choć album trzyma równy poziom powyżej japońskiej średniej, podczas jego słuchania nieustannie towarzyszyło mi wrażenie, że grupa pozwoliła wejść sobie na głowie komuś z wytwórni. W porównaniu z późniejszymi wydawnictwami (singlem "Ai to Jounetsu no Matador" i nadchodzącym albumem "New Beginning"), na debiucie dziewczyny brzmią grzecznie i trochę pretensjonalnie.
Otwierające "Be OK" jest najlepszym przykładem stylu prezentowanego przez grupę: rytmicznego, pełnego werwy, bazującego na powerchordowych riffach. W podobnym klimacie utrzymane są również "EverGreen", "Knockin' on Your Heart" i "Big Dad". Trochę większą różnorodność Band-Maid serwuje w ocierającym się o alternatywę "Key", klasycznie j-rockowym "Bye My Tears" i czerpiącym garściami z kalifornijskiego punk rocka "Yoake Mae". Album zamyka liryczne, najsłabsze w zestawieniu "Forward".
Muzyczna lektura Band-Maid to pozycja obowiązkowa. Jako jeden z nielicznych, promowanych na dużą skalę japońskich girls bandów, posiada znakomite instrumentalistki, które spokojnie mogą stawać w szranki z czołówką męskiego, gitarowego grania. "Maid in Japan" to jednak dopiero przedsmak tego, co czeka nas ze strony tych utalentowanych dziewczyn - pojawiające się ostatnio single sugerują, że styl zespołu będzie ewoluował w stronę hard rocka i heavy metalu. Trzymam za nie kciuki!
Spis utworów:
- Be OK
- EverGreen
- Key
- By My Tears
- Knock Your Heart
- Big Dad
- Yoake Mae
- Forward