Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że dalekie rubieże promowanej w mediach muzyki popularnej są dużo ciekawsze niż jej centrum. W czasach prostackiej klasyfikacji gatunkowej zespoły, które trudno zaszufladkować, mają zdecydowanie pod górkę, choć to one powinny mieć wsparcie finansowe i medialne wielkich wytwórni płytowych. Do takich właśnie grup należy powstałe w 2012 r. The Foglands.
Styl Japończyków osadzonych jest w estetyce garażowego rocka, choć mocno odbiegają od kierunku wyznaczonego przez Franz Ferdinand, Arctic Monkeys czy The Libertines. Raczej bliżej im do mieszanki indie z urban folkiem, ale potrafią wyjść także całkowicie poza ustalone ramy i zagrać np. prawie klasycznego bluesa. Ciepły wokal Harunobu Kurosawy w połączeniu z solidnym technicznym przygotowaniem So Ohashiego (bębny) i Hiroto Tsujiego (gitara) sprawiają, że The Foglands to coś więcej niż kolejny garażowy zespół indie z Japonii.
Album otwiera zabarwione jazzowy posmakiem "Caricature", wykorzystujące chwytliwą, fortepianową melodię jako trzon utworu. Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości co do urbanfolkowych zapatrywań zespołu, rozwiewa je "Limelights Cast Your Shadow", z energiczną sekcją rytmiczną i połamanymi partiami melodii. Największą perłą na płycie jest zdecydowanie utwór tytułowy, "Hats Off Blues", który zawiera w sobie, oprócz muzyki Roberta Johnsona, także dalekie echa klasycznego rock n' rolla. "Don't Go That Way" i "Backward Pawn Blues" z kolei pokazują indie-garażową stronę grupy, zwłaszcza ostatni kawałek brzmi jakby żywcem wyjęty z najlepszych czasów brytyjskiej nowej fali.
Kto wie, ile jeszcze alternatywnych pereł pokroju The Foglands czeka w Japonii na odkrycie i szansę na swoje medialne pięć minut? Panowie grają muzykę ambitną i łatwą w odbiorze, co wbrew pozorom nie jest wcale takie łatwe. "Hats Off Blues" to przykład eklektycznego podejścia do łączenia tradycji z nowoczesnością - świeżego podejścia na zakurzonej, ospałej scenie muzyki popularnej. Zdecydowanie warto!
Styl Japończyków osadzonych jest w estetyce garażowego rocka, choć mocno odbiegają od kierunku wyznaczonego przez Franz Ferdinand, Arctic Monkeys czy The Libertines. Raczej bliżej im do mieszanki indie z urban folkiem, ale potrafią wyjść także całkowicie poza ustalone ramy i zagrać np. prawie klasycznego bluesa. Ciepły wokal Harunobu Kurosawy w połączeniu z solidnym technicznym przygotowaniem So Ohashiego (bębny) i Hiroto Tsujiego (gitara) sprawiają, że The Foglands to coś więcej niż kolejny garażowy zespół indie z Japonii.
Album otwiera zabarwione jazzowy posmakiem "Caricature", wykorzystujące chwytliwą, fortepianową melodię jako trzon utworu. Jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości co do urbanfolkowych zapatrywań zespołu, rozwiewa je "Limelights Cast Your Shadow", z energiczną sekcją rytmiczną i połamanymi partiami melodii. Największą perłą na płycie jest zdecydowanie utwór tytułowy, "Hats Off Blues", który zawiera w sobie, oprócz muzyki Roberta Johnsona, także dalekie echa klasycznego rock n' rolla. "Don't Go That Way" i "Backward Pawn Blues" z kolei pokazują indie-garażową stronę grupy, zwłaszcza ostatni kawałek brzmi jakby żywcem wyjęty z najlepszych czasów brytyjskiej nowej fali.
Kto wie, ile jeszcze alternatywnych pereł pokroju The Foglands czeka w Japonii na odkrycie i szansę na swoje medialne pięć minut? Panowie grają muzykę ambitną i łatwą w odbiorze, co wbrew pozorom nie jest wcale takie łatwe. "Hats Off Blues" to przykład eklektycznego podejścia do łączenia tradycji z nowoczesnością - świeżego podejścia na zakurzonej, ospałej scenie muzyki popularnej. Zdecydowanie warto!
Spis utworów:
- Caricature
- Limelights Cast Your Shadow
- Hats Off Blues
- Don’t Go That Way
- Backward Pawn Blues
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz