Ze wszystkich solowych dokonań Paty, gitarzysty X-Japan, projekt P.A.F. jest chyba najmniej znany, co uważam za ogromną dziejową niesprawiedliwość. Debiut grupy, która wydała jedynie dwa albumy studyjne i jeden koncertowy, to ścisła czołówka japońskiego rocka wszech czasów. Niestety, "Patent Applied For" można nabyć już tylko na podejrzanych aukcjach na Amazonie - jeśli jednak jakimś cudem będziecie mieli taką możliwość (albo zgłosicie się do mnie, to pożyczę), nie wahajcie się ani chwili!
Styl zespołu, nie licząc lekkich heavymetalowych ciągot, oparty jest w całości na mięsistym, gitarowym hard rocku. Riffy są potężne, przestery dają po uszach, solówki topią twarze, a tętno momentalnie synchronizuje się z sekcją rytmiczną. Taki właśnie jest ten album - nie odkrywa absolutnie niczego nowego, ale najlepiej jak tylko można wykorzystuje sprawdzone kompozycyjne pomysły.
Płytę otwierają dwie petardy, zahaczające o wspominany już metal - "Love & Fate" oraz "Mr. Bomb". Następna w kolejce jest rasowa power ballada "I'm So Blah", której nie powstydziliby się tytani lat dziewięćdziesiątych. Podobnie zresztą jak utrzymanych w takiej samej stylistyce "Forever Young" oraz trochę britpopowego "Bohemian Goes to Urban City". To jednak tylko wyjątki od hardrockowych siekier - wyróżniającego się znakomitym żeńskim wokalem "Dyna-Mighty Rock'n'roller", rozbujanych "Wolf" i "Crazy Rhapsody" czy "Hard On Me", które w niczym nie ustępuje klasykom pokroju "All Right Now" grupy Free. W zasadzie tylko "Charminar Mild", instrumentalne dziwadełko, psuje trochę odbiór albumu.
"Patent Applied For" to w tym momencie moja trzecia ulubiona japońska płyta - zaraz za "Kazemachi Roman" Happy End i soundtrackiem z Cowboy'a Bebopa. Na swoim debiucie P.A.F. zawarli wszystko to, czego oczekuję od muzyki rockowej - przebojowości, wpadających w ucho melodii, idealnie dopracowanych solówek, łatwych do zapamiętania refrenów. Swoim wydawnictwem Japończycy spokojnie mogliby konkurować z Guns n' Roses czy Def Leppard za ich najlepszych lat. Kto wie, ile jeszcze takich perełek czeka na odkrycie w Kraju Kwitnącej Wiśni?
Styl zespołu, nie licząc lekkich heavymetalowych ciągot, oparty jest w całości na mięsistym, gitarowym hard rocku. Riffy są potężne, przestery dają po uszach, solówki topią twarze, a tętno momentalnie synchronizuje się z sekcją rytmiczną. Taki właśnie jest ten album - nie odkrywa absolutnie niczego nowego, ale najlepiej jak tylko można wykorzystuje sprawdzone kompozycyjne pomysły.
Płytę otwierają dwie petardy, zahaczające o wspominany już metal - "Love & Fate" oraz "Mr. Bomb". Następna w kolejce jest rasowa power ballada "I'm So Blah", której nie powstydziliby się tytani lat dziewięćdziesiątych. Podobnie zresztą jak utrzymanych w takiej samej stylistyce "Forever Young" oraz trochę britpopowego "Bohemian Goes to Urban City". To jednak tylko wyjątki od hardrockowych siekier - wyróżniającego się znakomitym żeńskim wokalem "Dyna-Mighty Rock'n'roller", rozbujanych "Wolf" i "Crazy Rhapsody" czy "Hard On Me", które w niczym nie ustępuje klasykom pokroju "All Right Now" grupy Free. W zasadzie tylko "Charminar Mild", instrumentalne dziwadełko, psuje trochę odbiór albumu.
"Patent Applied For" to w tym momencie moja trzecia ulubiona japońska płyta - zaraz za "Kazemachi Roman" Happy End i soundtrackiem z Cowboy'a Bebopa. Na swoim debiucie P.A.F. zawarli wszystko to, czego oczekuję od muzyki rockowej - przebojowości, wpadających w ucho melodii, idealnie dopracowanych solówek, łatwych do zapamiętania refrenów. Swoim wydawnictwem Japończycy spokojnie mogliby konkurować z Guns n' Roses czy Def Leppard za ich najlepszych lat. Kto wie, ile jeszcze takich perełek czeka na odkrycie w Kraju Kwitnącej Wiśni?
Spis utworów:
- Love & Fake
- Mr. Bomb
- I'm So Blah
- Dyna-Mighty Rock'N'Roller
- Wolf
- Charminar Mild
- Break Down
- Forever Young
- Hard On Me
- Bohemian Goes To Urban City
- Crazy Rhapsody
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz